„Smak szczęścia” to nie książka kucharska, ale kompleksowy poradnik slow life-owy (ośmielę się twierdzić), pierwszy taki w mojej ‚karierze’ i otwierający moje oczy na wiele spraw, poruszający m.in. tematy takie jak dieta, joga, walka ze stresem, moda, dom, pielęgnacja ciała itp. Agnieszka czerpie ze swojego życia i swoich doświadczeń i szczerze opisuje to jak sama postrzega dane dziedziny życia, jak sobie z nimi radzi, do jakich wniosków na ich temat metodą prób i błędów doszła. Przyznaję, że mi bardzo odpowiada sposób w jaki autorka pisze np. o diecie. Sama co jakiś czas dochodzę do wniosku, że „pora się odchudzić” i choć nigdy nie stosowałam żadnych drastycznych metod na to by wrócić do swojej wagi, to to w jaki sposób Agnieszka pisze o diecie niełączenia jako o sposobie na zdrowe życie, przekonało mnie by właśnie w tym kierunku podążać i starać się odżywiać w taki a nie inny sposób. Powoli zatem, acz skutecznie wprowadzam zmiany w swoim jadłospisie i przyznaję, działa. Okazuje się, że nie tak trudno jest porzucić stare przyzwyczajenia na rzecz tych nowych, zdrowszych. Gdyby nie moja nieustanna walka ze słodyczami i obecna ciąża, byłoby już całkiem dobrze 😛 Agnieszka Maciąg, tak jak w swojej wcześniejszej książce „Smak życia” i kolejnej „Smak miłości” i w tej dzieli się z czytelnikami swoimi ulubionymi zdrowymi przepisami, ciekawostkami dotyczącymi niektórych składników obecnych w jej diecie, ich właściwościami i działaniem, które zaobserwowała na własnej osobie. Wszystko to ‚podane’ w bardzo przejrzysty, miły dla oka sposób 🙂
Jak już wspomniałam jednak wcześniej, „Smak szczęścia” nie jest książką kucharską, ale poradnikiem i dlatego w kolejnych rozdziałach znajdziemy m.in. naturalne sposoby na pielęgnację ciała, przepisy na maseczki i odżywki domowej roboty, metody walki ze stresem jaką na przykład jest medytacja (czy to chrześcijańska czy z mantrą), ale nie tylko. Agnieszka poświęca również cały oddzielny rozdział jodze, która jest dla niej nie tylko sposobem na utrzymanie figury, ale również na uwolnienie od napięć, stresów, oczyszczenie umysłu. Ciekawy rozdział, który z pewnością do jogi przekonuje i choć od jakiegoś już czasu ten rodzaj aktywności ‚chodzi za mną’ to dobrze po raz kolejny przeczytać, że warto. Kiedyś z pewnością spróbuję. Oczywiście modelka zobligowana oczekiwaniami czytelniczek poświęciła również rozdział takim, wydawałoby się prozaicznym rzeczom jak moda, zachowanie młodego wyglądu, dom czy pasja. Przyznaję, że to te właśnie rozdziały zrobiły na mnie największe wrażenie i że wracam do nich z największą przyjemnością.
Agnieszka dużo czerpie w swoim życiu z filozofii wschodu i w tym poradniku doskonale widać wpływy tej filozofii na jej życie, ale nie tylko. Znajdujemy tu również podrozdział poświęcony świętej Hildegardzie z Bingen, którą nazywa swoją idolką. „Smak szczęścia” daje poczucie, że warto w życiu szukać i próbować wielu rzeczy, bo tylko wtedy jest szansa, że znajdziemy to czego szukamy. Sama, sięgając po tą książkę zastanawiałam się na ile będzie ona inna od „Smaku życia”, która to pozycja również poruszała temat piękna, urody, nie wspominając o jedzeniu. Okazuje się, że różnią się one znacznie, choć niektóre tematy się pokrywają. Podoba mi się to, że Agnieszka Maciąg nie poprzestaje na poszukiwaniach i wprowadzaniu zmian w swoje życie. Wtedy w jej książce znajdowały się przepisy na potrawy mięsne, w tej książce autorka pisze o diecie bezmięsnej na którą przeszła w konsekwencji stosowania diety niełączenia. Lubię osoby w ten sposób poszukujące, może dlatego, że sama zaczynam taką być i mam w tym względzie duże aspiracje??? 🙂
Z czystym sumieniem zachęcam Was do kupienia tej książki. Jak każdy poradnik nie trzeba jej czytać ‚jednym ciągiem’, ale można i warto po nią sięgać, gdy akurat szukamy odpowiedzi na jakieś pytanie czy potrzebujemy porady i wsparcia. Ja z pewnością nadal będę po nią regularnie sięgać, zresztą tak jak sięgam po „Smak życia” czy „Smak miłości” i przepisy w nich się znajdujące. Wszystkim Wam, które dopiero zamierzacie tę książkę Agnieszki Maciąg kupić zazdroszczę pierwszego czytania! Ja natomiast z niecierpliwością czekam na mający się niedługo pojawić „Smak świąt”!