Na czym ona polega? Już Wam wyjaśniam 🙂
Hudson pisze o drawing board jak o miejscu, w którym zapisuje wszystkie swoje myśli, odczucia, pytania i obawy dotyczące ciała, ale nie tylko, życia również. Moim zdaniem to coś na kształt pamiętnika, ale nie do końca. Nie chodzi tu bowiem o to, by opisywać nasze dni, by zastanawiać się jak minęły i pisać o tym co nam właśnie w głowie siedzi. Drawing board ma być takim dokumentem, który trzyma nas w kontakcie z nami samymi. Dla wtajemniczonych w ideę mindfullness, czyli uważności można powiedzieć, że to taka pomoc w tym właśnie. W tym, by być na bieżąco ze sobą, swoimi porażkami i sukcesami, ale także spostrzeżeniami dotyczącymi tego jak pewne rzeczy, zdarzenia czy nawyki wpływają na nasze samopoczucie, na nasz organizm i nasze myśli.
„Po biegu, medytacji lub szczególnie ciężkim dniu, zwracam się do mojej drawing board i spisuję moje myśli, uczucia i powtarzające się ścieżki postępowania / nawyki, które zaczynam zauważać.” [s.XVI]
Hudson sugeruje np. osobom, które chcę zmienić dietę i powiedzmy schudnąć 5 kg, by potraktowały drawing board jak taki dziennik podróży trochę. Jeśli zatem po jakimś posiłku czujesz wyrzuty sumienia a Twoje ciało nagle na chwilę staje się jak nie Twoje, czyli np. ociężałe i nieprzyjazne to Twoim zadaniem, a raczej wolą jest by to zapisać. Następnym razem, gdy nabierze Cię ochota, by dany posiłek zjeść ponownie możesz do drawing board wrócić i przeczytać z czym jego zjedzenie się wiąże i wtedy zdecydować, już na spokojnie, czy chcesz w to iść czy może jednak nie bardzo. Jakaś porażka w trakcie przysłowiowej drogi na szczyt? To też warto zapisać, po to, by, gdy kolejny raz się ona zdarzy, przypomnieć sobie, że już wcześniej podobne sytuacje zaistniały i że wcale nie znaczą one, że świat się kończy a Ty jesteś kompletnym zerem, któremu brakuje samodyscypliny. Drawing board pozwoli Ci zrozumieć, że nim nie jesteś, jesteś za to człowiekiem, który popełnia błędy, ale wcale z ich powodu nie musi schodzić z nowo obranej ścieżki i poddawać się na całej linii.
„Zapisujesz co robi Twoje ciało i jak się z tym czujesz. Zapisujesz jakie są Twoje cele związane ze zdrowiem lub co chciałabyś móc zrobić i czym chciałabyś się podzielić ze swoją rodziną.” [s.17]
Rzeczywiście po przeczytaniu całej książki Kate Hudson mam wrażenie, że drawing board to fajna inicjatywa, dobry pomysł zwłaszcza dla tych z nas, którzy dość łatwo się poddają i są dla siebie mega krytyczni i nieprzychylni. Wydaje mi się, że mądrym pomysłem jest mieć takie miejsce, które pozwoli nam na siebie i swoje samopoczucie spojrzeć trzeźwiej i z większym dystansem, które pozwoli uświadomić sobie, że to jak się teraz czujemy nie jest czymś nowym i że spokojnie jesteśmy w stanie przez to przejść i dalej iść tam gdzie chcemy. To również świetny sposób na dodawanie sobie otuchy i energii, na zauważanie swoich sukcesów i postępów, o których czytanie w chwilach zwątpienia podniesie nas na duchu i utwierdzi w tym, że idziemy w dobrym kierunku.
Sama ciągle zastanawiam się nad tym jak za tworzenie mojej własnej drawing board się zabrać. Już nawet mam kilka rzeczy, które z chęcią bym tam zapisała, ale wiecie co? Sama świadomość, że coś takiego mogłabym stworzyć i w taki sposób siebie niejako obserwować daje mi siłę i motywację, żeby pomimo swoich potknięć nie rezygnować np. z ćwiczeń czy walki o lepsze odżywanie się.
I jak Wy się na pomysł Kate Hudson zapatrujecie? Ja jestem bardzo za i żałuję, że nie mogę Wam tutaj streścić całej książki „Pretty Happy” tak byście mogli ideę „drawing board” zrozumieć jeszcze bardziej 🙁 🙂