- Dla radości. Radości, która wynika z faktu, że kupując dużo rzadziej i rozsądniej czerpiemy z tych zakupów dużo większą przyjemność i satysfakcję. Nie są one bowiem kolejną rzeczą robioną przez nas regularnie, nie są wpisane w nasz plan dnia / tygodnia czy miesiąca. Dzięki swojej ‚nieczęstości’ stają się małym wydarzeniem, które niesie ze sobą radość wynikającą z faktu spełnienia swojej potrzeby czy ogromnej chęci.
- Dla porządku. Mniej rzeczy, mniej napływających nowości, z którymi musimy się uporać i które gdzieś musimy umieścić to więcej porządku, spokoju i czystości. Po prostu.
- Dla oszczędności. Niezaprzeczalny fakt, mniej bezsensownych zakupów to więcej pieniędzy w kieszeni. Również takich, które możemy zbierać do momentu, gdy będziemy je chcieli wydać na tą jedną, wyczekaną i z najwyższej osiągalnej dla nas półki rzecz, która np. skompletuje naszą garderobę. A jak nie to rośnie nam rachunek w banku, na tzw. czarną godzinę albo wakacje życia!
- Dla poręczności. Mienie mniej jest po prostu bardzo poręczne, bo: łatwiej się przeprowadzić, łatwiej posprzątać, łatwiej wybrać, łatwiej spakować na wakacje itp. itd.
- Dla ekologiczności. To prawda, że minimalizm niejako wymusza na nas kolejne zmiany, kolejne zadawane sobie pytania dotyczące tego co stanowi dla nas wartość i jak chcemy żyć (mówił o tym m.in. Joshua Becker w tym moim wywiadzie). I ekologia też się w tych myślach pojawia i przekonanie, że niekoniecznie na każdym kroku muszę bezsensownie przykładać rękę do tego, by naszej planecie było gorzej.
- Dla bezstresowności i braku poczucia braku. Mam mniej, ale za to lepiej a to znaczy, że nie muszę mieć więcej, by było mi dobrze. Nie wmawiam sobie, że bez jakiegoś przedmiotu jestem w tyle za innymi, nie gonię, nie stresuję się, że mi wykupią, że przegapię, że nie zdążę. Nie czuję braku do momentu, gdy rzeczywiście go poczuję i będzie on brakiem prawdziwym a nie wyimaginowanym i wtłoczonym mi do głowy przez innych.
- Dla satysfakcji. Bo tak łatwo nie wygracie, bo zrobię Wam na przekór, bo tym razem będę mądrzejsza, bo nie ze mną te numery. Dobrze jest myśleć o sobie i swoich decyzjach i wyborach dobrze. Nawet po kilku tygodniach czy miesiącach, nie tylko po kilku godzinach kiedy zachwycamy się całkowicie nam zbędną sukienką z wyprzedaży.
Macie coś do dodanie? Chętnie poznam Wasze powody, niepowody również 😛